Do wszystkich, którzy regularnie dokarmiają miejskie ptactwo w okresie letnim, apelujemy, by zaprzestali takich działań. Czy wiecie, że dokarmianie gołębi traktowane jest jako prowadzenie nielegalnej hodowli? Za to można dostać mandat.
Ale nie tylko kary finansowe są w tym przypadku czynnikiem niekorzystnym. Robimy krzywdę ptakom. Okazuje się, że mieszkańcy blokowisk dostarczają im pożywienie, którego ptaki w ogóle nie mogą jeść. Chleb, bułka, stare ziemniaki – to podstawowe składniki, jakie widzimy nagminnie na trawnikach pomiędzy osiedlami. Takie jedzenie jest dla ptactwa szkodliwe, bo może zapchać ich przewód pokarmowy. Gołębie powinny żywić się jedynie ziarnem zbóż.
Ci, których nadal nie przekonuje nasz apel o zaprzestaniu dokarmiania gołębi latem, muszą też mieć na uwadze estetykę swojej okolicy. Gołębie przesiadują na elementach elewacji budynków, na balkonach, balustradach i parapetach. Nie wszyscy stosują przecież odstraszacz gołębi. Właśnie to sprawia, że ptasie odchody rujnują wygląd rozmaitych obiektów. Nie tylko wyglądają szpetnie, ale odchody zawierają też mnóstwo toksyn, które trwale niszczą na przykład lakier samochodowy.
Trzeba też wiedzieć, że gołębie są roznosicielami szeregu chorób, którymi zarazić się może człowiek. Lepiej nie mieć do czynienia z ich piórami czy odchodami. Te niestety bardzo często są pozostawione między innymi na balkonach.
Pamiętajmy, że blokowiska nie są przecież naturalnym terenem bytowania ptactwa. Gołębie zadomowiły się jednak w miastach, bo to tutaj nie mają problemu ze znalezieniem pożywienia. Sami ornitolodzy alarmują zaś, by ptaków nie dokarmiać. One same z łatwością znajdą jedzenie. My serwujemy im resztki, które są dla nich szkodliwe. Chcemy dobrze, a doprowadzamy do rujnacji okolicy, w której spędzamy życie. Wpływamy też niekorzystnie na stan zdrowia ptactwa oraz własne zdrowie. Czy wiecie, że toksyny zawarte w ptasich kupach w skrajnych przypadkach mogą być przyczyną nawet trwałej ślepoty. Chyba więc nie warto ryzykować prawda?